Ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo pracowitym okresem. Czasu na wędkowanie miałem naprawdę niewiele. Na szczęście korzystając z poświątecznego rozprężenia udało mi się wyskoczyć potrenować łowienie sliderem, wyniki tego treningu przeszły moje najśmielsze oczekiwania… Na miejsce treningu wybrałem niewielkie 2 ha łowisko w miejscowości Brzeźnica pod Tarnowem o bardzo wdzięcznej nazwie „Złote stawy”. Ci z Was, którzy śledzą moją stronę na bieżąco wiedzą, iż jest to przede wszystkim łowisko w którym można połowic piękne 8-16 kg karpie i to właśnie one zazwyczaj były moim celem. Tym razem jednak chciałem łowić płotki przy użyciu slidera. Samo łowisko ma bardzo szybko schodzące strome dno i na przeważającym obszarze jego głębokość wynosi około 4-5 m – tak więc jest to idealny zbiornik do łowienia spławikiem przelotowym typu slider.
Zamierzałem łowić na 40 m średnie ryby – głównie płocie, które jak przypuszczałem będą jeszcze bardzo niechętnie współpracowały. Zestaw zbudowałem na spławiku Dino Slider Champion Bream 2g+12g, który idealnie sprawdzi się na takim dystansie, a dzięki zastosowaniu antenki z węglową przedłużką wskazywał będzie najdelikatniejsze brania.
W Polsce chyba najczęściej montuje się zestawy do połowu sliderem w angielski sposób, który bazuje na kulce ołowianej z łańcuszkiem śrucin. Ja również bardzo długi czas łowiłem właśnie w taki sposób. Jednak mniej więcej od roku testuje i powoli bardziej przekonuję się do węgierskiej/belgijskiej metody budowy zestawu. Tutaj zamiast jednej ołowianej kulki stosujemy dwie o różnej wielkości, które zaciskamy na 10-12 cm pół-giętkiej rurce plastikowej.
Nie tylko moim zdaniem taki zestaw wykazuje mniejszą tendencję do plątania. W przyszłym tygodniu na stronie zamieszczę filmu w którym dokładnie pokażę budowę zestawu „step by step” wówczas szerzej rozwinę ten temat.
Zanęta którą przygotowałem do wędkowania była dość nietypową mieszanką. Zamierzałem łowić duże płocie. Aby wyselekcjonować większe egzemplarze użyłem brązowej zanęty o średniej frakcji oraz umiarkowanej pracy – Lorpio GP Bream Black. Zanętę nawilżyłem wodą z melasą i wymieszałem z miksem 2 opakowań gliny argile brune i ziemi rozpraszającej de some.
Mieszanka zanętowa którą otrzymałem była dobrze klejąca i smużąca w naturalnym brązowym kolorze. Glina o tej spoistości z łatwości pozwalała na zagniecenie kul bogatych w grube parzone białe robaki (250 ml) oraz cięte gnojaki (200 ml).
Jednocześnie użycie gliny argile sprawia, że pomimo dużej kleistości na powierzchni, kule szybko puszczą w wodzie. Większość kul dokleiłem jeszcze Liant a collerem, aby mieć pewność, że w całości dotrą na dno, gdzie szybko się rozłożą. Kule niedoklejone rozpadły się w toni lub po uderzeniu o powierzchnie, ich celem było szybkie zwabienie ryby w pole nęcenia. Jak zapewne zauważyliście w mieszance zanętowej nie podałem pinki ani jockersa które w moij odczuciu mocniej wabią, drobniejsze płotki, których chciałem unikać.
Jak na drugi po zimie trening odległościówki byłem zadowolony z celność strzałów, nie była może idealna ale starałem się podchodzić do każdego strzału tak jakby był moim ostatnim, dzięki czemu w miarę dokładnie ulokowałem towar w polu nęcenia.
Po zanęceniu łowiska na pierwsze ryby musiałem poczekać około 10 min. Zaczęło się od dwóch 20 cm płotek, po których wyciągnąłem pierwszą płoć za około 600 pkt. Jak się później okazało był to dopiero początek.
Ryby brały bardzo równo, na brania trzeba było czekać około 2-3 min, ale za to w większości przypadków oczekiwanie było nagradzane pięknymi płociami, których waga wahała się pomiędzy 400-700 g.
W selekcji ryb bez wątpienia pomagała przynęta, jaką były 3 białe robaki na haczyku Carbon Maggor nr 16. Haczyk zawiązany był na 30 cm przyponie, który w całości leżał na dnie.
Przynętę podawałem stabilnie, 12 g obciążania założone na żyłkę i zawieszone 1 m nad dnem bez problemu utrzymywało zestaw w miejscu nawet przy niewielkim wietrze, który towarzyszył mi przez większość treningu.
Nie liczyłem ryb które złowiłem. Przez 4 h treningu przerwanego na 50 min osiągnąłem wynik około 7 kg, który zbudowałem tylko i wyłącznie pieknymi, grubymi płociami. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, aż tak dobrego wyniku.
Wszystkie rybki po pamiątkowym zdjęciu w dobrej kondycji wróciły do wody.
z wędkarskim pozdrowieniem
Mateusz Przebięda