Słowo od tłumacza: niniejszy tekst jest tłumaczeniem artykułu: 3 men on a lake. Tekst ten opublikowano na znakomitym brytyjskim portalu wyczynowym matchangler.com i stanowi recenzję 3 spławików marki DINO. Dwa z nich Drailon oraz Roach Royal wkrótce uzupełnią moją ofertę. Niestety muszę przyznać, że nie byłem w stanie przetłumaczyć całego tekstu. Kilka zdań stanowiących brytyjski galimatias słowny było dla mnie nie do przeskoczenia. Niemniej jednak jest to około 1% tekstu i raczej są to typowo filozoficzne wywody autorów w żaden sposób nie rzutujące na przekaz. Z pełną ofertą spłąwików możecie zapoznać się tutaj . Zapraszam do lektury: M.P.
Dla wyczynowego wędkarza spławik jest elementem wyposażenia, które najczęściej dobiera wg swoich doświadczeń i upodobań… jego cechy indywidualne takie jak kształt, długość kila, średnica oraz materiał z którego wykonano antenę, powodują, że każdy z nas preferuje inne rodzaje spławików. Być może tak bardzo skupiamy się na spławikach ponieważ stanowią one niejako łącznik pomiędzy wędkarzem, a naszym celem czyli rybą. W końcu to dzięki spławikowi widzimy jak nasz zestaw ustawia się pod wodą, jak ryba pobiera przynętę – kiedy powoli zatapia spławik pod wodę… Obecnie rynek jest pełen różnych rodzajów spławików, a ich mnogość może dorównać tylko ilości wędkarzy którzy chcą je nabyć. W ostatnim czasie redaktorzy portalu matchangler.com natknęli się na zupełnie nowe spławiki na brytyjskim rynku, choć w Europie są to produkty o ugruntowanej pozycji.
Węgrzy od dawna kojarzeni są z produkcją wysokiej klasy spławików np. marka Cralusso czy KC Carpa. Ich produkty są doskonale znane brytyjskim wędkarzom, ostatnio na rynku pojawił się inny znakomity węgierski producent spławików DINO. Producentem spławików DINO jest Denes Lorincz. Jego spławiki obecne są na rynku od przeszło 10 lat, w tym czasie Denes zdobył uznanie na arenie międzynarodowej zarówno jako producent spławików jak i wędkarz. W czasie jego ostatniego występu w drużynie narodowej w Meridzie był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem w reprezentacji Węgier.
Spławiki DINO produkowane są w Szekesfehervar położonym blisko jeziora Valence gdzie rozgrywane jest wiele imprez międzynarodowych. Są one główne sprzedawane na rynek włoski, co powinno być wystarczającą rekomendacja jako, że włosi bardzo dużą uwagę przykładają do spławików, których używają. Produkty Dina doskonale są też znane w Belgi, Węgrzech, zaczynają podbijać rynek brytyjski. Oceniając jakość spławików które testowaliśmy, podejrzewam iż już wkrótce spławiki te będą równie znane ja te innych węgierskich marek.
Do recenzji wybraliśmy 3 różne modele spławików, jednak każdy z nich był dedykowany do połowu płoci. Metodyka testu była dość nietypowa, ponieważ testowano trzy spławiki jednocześnie, przez trzy różne osoby, łowiące jednak na tym samym łowisku te same gatunki ryb. Celem testu nie było porównanie poszczególnych modeli ze sobą, ale sprawdzenie jak wybrane przez nas modele sprawdzą się w warunkach terenowych przy połowie płoci. Osoby testujące następnie opisały swoje wrażenia z użycia tych spławików.
Nasz test od początku ukierunkowany był na płoć, wybraliśmy typowe łowisko płociowe o porównywalnych warunkach brzegowych. Żeby być fair zaznaczę, iż jeden z nas wędkował na tafli delikatnie bardziej pomarszczonej przez wiatr. Niemniej jednak głębokość, charakter ukształtowanie dna były identyczne dla każdego z nas. Ostatecznie test przeprowadziliśmy na jeziorze Holme Grange. Zbiornik ma około 5 ha powierzchni, jest znany z pięknych okazów karpi, płoci, i linów.
Testy zostały wykonane przez Davea Ewinga, Iana Dixona oraz mnie… Davea Johnsona. Każdy z nas zrecenzował jeden model spławika, który najbardziej przypadł nam do gusty.
Dave wybrał model Roach Royal, Ian model Dralion, ja model Roach Cesar. Poniżej prezentujemy podsumowanie naszych testów. Mam nadzieje, że wnioski z nich będą dla was pożyteczne.
Pierwszym recenzentem recenzent jest Dave Ewing, słynący z dogłębnych technicznych analiz.
ROACH ROYAL
Kiedy Dave Jonson poprosił mnie, abym rzucił okiem na katalog DINO i wybrał model spławika, który chciałbym przetestować przy łowieniu płoci nie ukrywam, że byłem bardzo zaciekawiony. Zwykle nie trzeba prosić mnie dwa razy aby przyjrzeć się nowej ofercie spławików. Wcześniej słyszałem o tych produktach jednak dotychczas nie miał nigdy okazji ich przetestować. Patrząc jednak na ofertę katalogową byłem zaskoczony mnogością i jakością produktów Dina. Produkty te stanowiły kompletną ofertę przeznaczoną do wędkowania w każdych warunkach zarówno na komercyjnych łowiskach karpiowych jak i w czasie łowienia białej ryby.
Typując do testów spławik roach royal szczególnie zależało mi na tym, aby znaleźć model przypominający swoją budową te stosowane przez najlepszych francuskich zawodników na ich kanałach. Cecha charakterystyczna takich spławików jest krótkimi metalowy dolnik. Jeśli chodzi o kształt korpusu nie jest to typowy ołówek, ma on formę lekko wydłużoną zwężająca się ku końcom. Takie spławiki szybko są gotowe do sygnalizacji brań i dodatkowo są stabilne przy zmiennych przepływach wody wynikających np. w otwarcia śluz na kanałach. Jest to model bardzo czuły, a swoim wykonaniem, przypomina spławiki Ss o nazwach Fred i Jim.
Spławik ten jest nieco bardziej opływowy niż jego odpowiednik Ss, górna część korpusu wydaje się też nieznacznie bardziej masywna. Musze jednak przyznać, iż ten model przypadł mi do gustu. Proporcje pomiędzy krótkim i masywnym kilem a wydłużonym korpusem zostały odpowiednio dobrane dzięki czemu jest mniej podatny na dryfowanie niż klasyczne spławiki w kształcie ołówka. Od modeli Ss różni się też obecnością szklanej anteny (Ss ma plastykową) co poprawia jego czułość.
O wyglądzie spławika nie można powiedzieć nic złego. Matowy czarny kolor korpusu z czarnym paskiem na jego górze idealnie sygnalizuje podnoszone brania.
Byłem bardzo ciekawy jak sprawdzi się ten model spławika jako że ten kształt spławika nie jest zbyt powszechny w Anglii, podobnie zresztą jak w Polsce (przyp. tłumacza). W trakcie przygotowania zestawu natknąłem się na pewną niedogodność, jedno z oczek przez które prowadzimy żyłke było zaklejone klejem, który łatwo usunąłem przy pomocy dolnika drugiego spławika. Niemniej jednak nie powinno się to zdażyć przy spławikach wycenianych na 2 funty. Do wędkowania przygotowałem dwa zestawy o gramaturze 0,5 i 0,8 g.
Pierwsza rzeczą która zaskoczyła mnie po przybyciu na łowisko była bardzo przejrzysta woda. Niewysoki brzeg przechodził w stromo nachylone dno. Było oczywiste ze będzie to stosunkowo głębokie miejsce. Potwierdziło to gruntowanie łowiska które wskazało 3,3 m głębokości pod 11 m tyczką z wciąż delikatnie opadającym dnem. Głębokość łowiska oraz zmienny wiatr miały pokazać jak stabilny oraz czuły jest testowany przeze mnie model.
Stabilność: napiszę krótko perfekcyjna. Uważam, że przy połowie płoci należy używać metalowego kila tak aby jak najszybciej spławik był gotowy do sygnalizacji brań. Kil wcale nie musi być długi. W trakcie połowu na fali dolnik powinien być krótki za to względnie gruby oraz masywny. Kilka lat temu testowałem wile ołówkowych modeli spławików w wietrznych warunkach. Moim zdaniem spławiki z krótkim metalowym kilem na fali lepiej sprawdzają się od modeli z długim węglowym lub metalowym kilem. Wykazują też mniejsze tendencje do plątana zestawów
Kolejna cecha spławiak, która wpływa na jego stabilność to wydłużony lekko zwężony przy końcach korpus. Osobiście używałem wielu spławików o ołówkowych kształtach jednak były to bardziej zbite masywne modele np. Ss montova. Te spławiki są dobre do wędkowania przy lekkiej bryzie, jednak przy większym wietrze maja tendencje do dryfowania. W wypadku ołówkowych spławików wydłużony kształt korpusu redukuje podatność na dryf.
Spławik Roach Royal potwierdził te tezy. Dave Johnson który łowił po mojej lewej stronie również ołówkowym spławikiem jednak o bardziej beczułkowatym kształcie i węglowym kilu nie mógł utrzymać nieruchomo przynęty w na fali. Co chwile narzekał na wiatr, podczas gdy mój spławik ledwo się poruszał. Co moim zdaniem dobitnie potwierdza, iż za stabilność spławika w dużej mierze odpowiadała krótki metalowy dolnik oraz wydłużony zwężający się na końcach korpus.
Sygnalizacja brań: kiedy dochodzimy do tej części opisu uważam ze Dino wyprodukował doskonały towar. Dlaczego? Sednem jest tutaj biały pasek na szczycie korpusu. Często widywałem spławiki z tego typu usprawnieniami wykonywanymi nad wodą przez ich właścicieli. Natomiast w spławiku royal roach umiejscowienie i wielkość paska jest idealna. Pozwala on dostrzec delikatne podniesienie przynęty oraz zatrzymania jej opadu. Szczególnie przypadł mi dobór kolorów: biały pasek na czarnym tle. Bez wątpienia takie rozwiązanie przy braniach podnoszonych jest bardziej wyraziste niż białe wykończenie poniżej anteny i dalej czarny korpus. Odcień pomarańczowej i żółtej antenki również jest doskonale widoczny przy kiepskich warunkach oświetleniowych.
Wyważenie spławika: prawidłowe wyważenie spławiaka wymagało dokładnie takiego obciążenia jakie podano na korpusie. Do obciążenia spławiak 0,8 g użyłem oliwki 0,5 g, dwie śruciny nr 8 (0,14 g), jedną nr.9 (0.055g) i trzy nr 11 (0,09 g). To wystarczyło do wyważenia spławika po podstawę anteny aby zatopić go do jej połowy dołożyłem jedna śrucinę nr 12. Założenie takiego samego obciążenia do drugiego spławika 0,8 g wykazało identyczny sposób jego dociążenia!
Wykończenie spławika: to rzecz która szczególnie zaimponowała mi w spławikach Dino. W czasie testu spławik wielokrotnie był przesuwany po żyłce. Lakier nie został uszkodzony. Spławik nie pił wody, o czym świadczył brak konieczności jego wyważania w trakcie wędkowania.
Podsumowanie:
Plusy: doskonały spławik, świetnie wykonany. Jest bardzo czuły i jednocześnie stabilny na fali dzięki wydłużonemu korpusowi oraz krótkiemu aczkolwiek masywnemu metalowemu dolinkowi.
Minusy: jedno z oczek było zaklejone. Pomimo, iż szybko usunąłem klej nie lubię tego robić, gdyż można w ten sposób łatwo uszkodzić farbę. Mimo to uważam ten spławik za perfekcyjny. Szkoda tylko, że nie jest dostępny w sklepach w mojej okolicy… może wkrótce to się zmieni.
Recenzja wykonana przez Dave Ewinga
DRALION
Zazwyczaj nie ekscytuje się kiedy przyjdzie mi przyjrzeć się bliżej jakiejś nowości. Jednak tym razem coś tknęło mnie kiedy otrzymałem spławik Dralion, który miałem wkrótce przetestować. Znając inne węgierskie marki byłem pod wrażeniem wykończenia tego konkretnie modelu, podobnie jak tych których mieli używać Dave i DJ. Dla mnie podobnie zresztą jak dla innych wędkarzy wyczynowych w Anglii patrząc na nowy spławik najważniejsza jest jakość wykonania, kształt konkretnego modelu oraz jego właściwości użytkowe. Jeżeli chodzi o dwa pierwsze kryteria byłem całkowicie usatysfakcjonowany natomiast jak ten spławik sprawdza się w terenie, miałem przekonać się jeziorze Holme Grange, które Dave Ewing opisał wcześniej.
Draliona najlepiej opisać jako ołówkowy spławik o zwartym korpusie oraz krótkim metalowym kilu. Metalowy kij jest szczególnie ważny ponieważ osobiście wymagam, aby spławik ustawił się od razu po włożeniu do wody i wskazywał natychmiast jakiekolwiek nienaturalne zachowania przynęty. Wiele podobnych modeli ma wadę produkcyjna w postaci zbyt cienkiego dolnika. Skutkuje to łatwym wygięciem kila. Dralion jest pozbawiony tego problemu, dodatkowo gruby skrócony kil poprawia stabilność spławika.
Cienka plastikowa antena zapewnia dobrą sygnalizacje brań, a żółte i pomarańczowe antenki są dobrze widoczne nawet w złych warunkach oświetleniowych. Jeśli chodzi o wyważenie nie sprawdziłem czy pokrywa się dokładnie z tym co jest opisane na korpusie.
Ustaliliśmy, że w czasie testu będziemy łowić płocie na łowisku o głębokości około 3,5 m. Do wędkowania wybrałem spławik o gramaturze 0,6 g, który w moim odczuciu był wystarczająco lekki, czuły i jednocześnie stabilny. Moim zdaniem będzie to idealny spławik na typowe brytyjskie łowiska komercyjne, a także kanały. Przy presji jaka panuje obecnie na naszych kanałach myślę, że najlżejsze wersje draliona będą na nie prawdziwymi bestsellerami jeśli tylko model ten będzie szerzej dostępny w sklepach stacjonarnych.
Moje stanowisko otwierało arenę zmagań zauważyłem, że wiatr trochę mniej marszczy tutaj tafle jak u kolegów po prawej. Główne obciążenia zestawu stanowił łańcuszek z śrucin nr 8 a pod nimi cztery śruciny nr 11. W łowisko podałem zanętę z śladową ilością castera. Na pierwsze branie nie musiałem długo czekać. Antena powoli zanurzyła się pod powierzchnie, a moim łupem padły płocie w okolicy 100 g, następnie w łowisku zameldowały się większe 300g sztuki. Wielkość ryb nie była najważniejsza, skupiałem się na tym jak zachowuje się spławik.
Nawet podczas podmuchu wiatru spławik pozostawał niemal na miejscu, rzadko odpływając z pola nęcenia. Co warte podkreślenia po wielu zmianach położenia spławika, lakier pozostał nie uszkodzony, spławik nie chłonął wody i nie było konieczności zdejmowania obciążenia. Podsumowując Drailon spełnił moje oczekiwania. Mimo wszystko chciałbym jednak przetestować także wyższe gramatury spławika 0,8 g i 1g. W trakcie wędkowania przez moment używałem także modelu premier 1g z którego również byłem zadowolony.
Recenzja wykonana przez Iana Dixona
ROACH CESAR
W przeciwieństwie do Davea Ewinga nie jestem przywiązany do francuskiej szkoły spławika. Preferuje spławiki o wydłużonych kształtach jak Cesar, nie tylko w kontekście korpusu ale również kila (przyp. tłumacza). Podobnie jednak jak Ian uważam, że metalowy dolnik jest głównym czynnikiem odpowiadającym za stabilność spławika. Gdy tylko zauważyłem ten model w katalogu, uznałem go za niemal idealny spławik płociowy. Moja jedyna obawa dotyczyła węglowego kila. W końcu był to test i być może lepiej dla jego obiektywizmu, że nie łowiłem modelem który odpowiadał mi w 100%.
W końcu życie to sztuka kompromisów.
Zestawy wykonałem w oparciu o spławiki o gramaturze 0,4 g, 0,5 g oraz 0,8 g. Przed wędkowaniem wiedziałem, iż Holme Grange jest głębokim łowiskiem. Na czas testów zapowiadano też wietrzną pogodę. Wędkowałem na ostatnim stanowisku które było wyraźnie najbardziej wystawione na wiatr. W związku z powyższym zdecydowałem się na najcięższe 0,8 g zestawy. Główne obciążenie stanowił łańcuszek z śrucin nr 9 skupionych 30 cm nad przyponem. Poniżej rozproszyłem 5 śrutów nr 10. Taki układ śrucin realistycznie oddawał opad przynęty którymi był caster oraz barwiony robak. Pomarańczowa antena była kiepsko widoczna na wodzie w związku z powyższym pomalowałem ją na czarno. Po rozwiązaniu problemów widoczności pojawił się kolejny, mianowicie zestaw odpływał z pola nęcenia. Musiałem jakoś zastopować zestaw. W tym celu wykorzystałem starą sztuczkę, założyłem 5 cm powyżej spławika jedna śrucinę nr 8 byłem teraz w stanie utrzymać spławik w łowisku. Aczkolwiek zestaw oparty na spławiku z metalowym kilem byłby znacznie stabilniejszy tak jak Royale Davea.
Cienka szklana antenka doskonale sygnalizowała brania nie stanowiąc niemal żadnego oporu dla ryb. Ten spławik idealnie sprawdził się przy łowieniu na czerwonego robaka. W przeciwieństwie do Devea nie uważam aby wydłużenie korpusu miało wpływ na stabilność zestawu. Gdyby tylko model ten wyposażono w metalowy kij byłby to spławik idealny. Kilka tygodni później użyłem tego spławika na innym łowisku gdzie nie przeszkadzał mi wiatr. Złowiłem wówczas blisko 13,5 kg pięknych późnojesiennych płoci.
Jedną z ważnych rzeczy jaka zauważyliśmy w trakcie naszych testów to fakt iż wszystkie fragmenty spławików Dino są ze sobą doskonale i trwale połączone, co nie jest standardem u innych producentów. Dla przykładu wędkowałem na spławiki Dina na kukurydzę oraz pelet próbowałem wyjąć w jednym z jego spławików kil węglowy i zastąpić go metalowym. To co udało mi się tutaj z wielkim trudem nie stanowiło problemu w przypadku innych spławików. Nie obyło się tutaj bez imadła, co tylko pokazuje jak solidne są spławiki Dino.
Gramatura spławików jest dokładnie określona , a samo ich wyważanie nie jest kłopotliwe.
Recenzja wykonana przez Dave Johnson
Pewnie zastanawiacie się jak wypadłu nasze połowy i jakie są nasze ogólne wrażenia dotyczące spławików które używalismy. Ian złowił około 5-6 kg , Dave Ewing około 2,5 kg, a mi udało się złowić blisk 4 kg pieknych płoci. Niemniej jednak , każdy uznał testowany model za idealny lub bliski ideału.
Ostatecznie spławikom DINO przyznaliśmy ocenę 9/10 punktów.
Tłumaczenie: Mateusz Przebięda
Źródło: matchangler.com