Pogoda w tym roku nie rozpieszcza miłośników wędkarstwa podlodowego. Dodatnie temperatury w dzień i w nocy sprawiły, iż zamiast bałałajek wielu z nas wciąż ugania się za białorybem z tyczką czy odległościówką. Wystarczy spojrzeć np. na Kanał Żerańskim czy na rzekę Elbląg gdzie wciąż można połowić piękne płocie i leszcze. Jest jednak łowisko w kraju na którym już dziś możemy cieszyć się z łowienia z lodu. Tym miejscem są żwirownie w miejscowości Frydman. Na łowisku tym już od dwóch tygodni rozgrywane są zawody podlodowe, które goszczą znakomitych zawodników nie tylko z podhala, ale także uczestników GPx z Przemyśla, Rzeszowa i Tarnowa na czele z aktualnym mistrzem Polski w dyscyplinie podlodowej Dariuszem Jankowskim. W ostatnich zawodach startowi Darka przyglądał się mój brat Dawid starając się subtelnie dokumentować jego poczynania. Po zawodach poprosiłem także Darka, aby podsumował w kilku zdaniach swój występ. Podsumowanie to jest tematem niniejszego artykułu. Liczę, że dla wielu zawodników będzie to bardzo pouczająca lektura.
Zanim jednak przystąpię do opisu zawodów chciałbym w kilku zdaniach przedstawić samo łowisko. Zapewne większość czytelników zastanawia się skąd wziął tam teraz się lód? Po pierwsze wysokość – około 600 m.n.p.m.. Po drugie układ w planie: żwirownie zlokalizowane są u stóp góry Wdżar na obszarze kotliny orawsko – nowotarskiej w niecce pomiędzy pasmem Beskidu Sądeckiego i Gorców (na północy), a Pieninami (na południu). To właśnie dzięki tak nietypowej lokalizacji (pomiędzy dwoma wysokimi pasmami górskimi) ta część podhala charakteryzuje się znacznie niższymi średnimi rocznych temperatur.
Łowisko stanowi kompleks kilku żwirowni o powierzchni 3 ha każda. Są one wykonane na prawym brzegu rzeki Białka Tatrzańska około 1,5 km powyżej jej ujścia do zbiornika Czorsztyńskiego.
Towar:
Na łowisku stawiliśmy się około 7:30. Darek przed zawodami jeszcze raz sprawdza cały swój sprzęt. Jeśli chodzi o towar tego dnia nad wodę przygotował gazetę (0,5 kg) jokersa, ochotkę haczykową grubą (20 g), zanętę (0,5 l). Przyznam szczerze, że nie dopytałem o producenta zanęty jednak z rozmowy wiem, że była to mocno pracująca płociowa mieszanka o drobnej frakcji (nie był to jednak pył).
Do zanęty nie trafiły żadne dodatki, została ona wymieszana z gliną de some 2:1 i wzbogacona niewielką ilością jokersa. Oczywiście cały ten towar nie trafił do wody. Do podręcznych zasobników Darek przełożył ochotkę (10g) oraz jokersa (100 g), zanętę (0,3 l). Reszta stanowiła „rezerwę taktyczną”.
Przygotowanie:
O godzinie 8:45 rozlega się sygnał oznaczający wejście na łowisko. Większość bo około 3/4 z wszytskich zawodników, zajeła stanowiska w południowej cześć zbiornika. Darek jak sam stwierdził po zawodach: nie lubi łowić w tłoku, dlatego też, swoje otwory wiercił na uboczu.
Po rozpoczęciu zawodów Darek wywiercił 7 dziur z tego 5 było położonych w linii, jeden na wyraźnie płytszej wodzie (6) i jeden w zatoce blisko trzcin (7). Świder, którym wiercił dziury to zwykły rosyjski Tonar o średnicy 10 cm.
Po wywierceniu każdego otworu trafiła do niego kulka zanęty wielkości małej mandarynki. Po zanęceniu wszystkich dziur można było rozpocząć wędkowanie
Wędkowanie:
Darek rozpoczął wędkowanie w dziurze, która została najwcześniej wywiercona i zanęcona. Pierwsze 30 min było dość słabe, w przeręblu meldują się pojedyncze drobniutkie płoteczki. W związku z czym „Jankes” po kilku minutach łowienia w jednym stanowisku przechodzi na kolejne otwory, starając się wybrać optymalny. Nie we wszystkich od razu meldują się ryby. Po przełowieniu wszystkich dziur wraca do 1. Okazuje się, że sytuacja nie uległa zmianie i dalej skubie w nim drobna ryba (cyt: przeźroczyste płocie). Przyszła więc pora na zastosowanie bardziej selektywnej przynęty. Wyjściowy zestaw składał się z pinki fluo w rozmiarze 2,5 mm i pojedynczej ochotki, resztę stanowiła żyłka 0,059 mm, kiwak miękki oraz krótka 22 cm wędka (30 cm z kiwakiem).
Wymiana mormyszki na większą 3 mm pinkę fluo, na którą zakłada dwie ochotki natychmiast przekłada się na pogrubienie ryb. W dziurach pojawiają się plotki (15 cm) i dwa przyzwoite okonie. W dalszym ciągu są to jednak pojedyncze okazy, dlatego też Darek sprawdził, co dzieje się w pozostałych dziurach. W otworach 1-6 meldują się pojedyncze większe (10-12 cm) ryby.
Tylko 7-ka do końca zawodów pozostała bezrybna. Na około 1 h przed końcem wędkowania w dziurze 5 pojawiła wyraźnie więcej brań więc do końca Darek wędkuje w niej odławiając płotki i pojedyncze okonie. Największy przeszło 30 cm odpływa z mormyszką. Pisząc o większej ilości brań chciałbym podkreślić, iż nie byłą to sytuacja w której ryby nie pozwalały mormyszce na dotarcie do dna. Wręcz przeciwnie brania należało wypracować staranną grą kiwakiem. Obiektywnie trzeba przyznać, że kiwak miękki „dał radę”.
Największa zmorą zawodów był silny wiatr, utrudniał on znacząco prezentację przynęty. Łowić z opadu można było tylko w kilkunastu sekundowych okresach ciszy. Kiedy mocniej wiało Darek natychmiast schodzi do dna mormyszką i grał przynęta tuż nad nim.
Starał się wówczas ustawić pod wiatr plecami, tak aby osłonić wędkę przed wiatrem przy najmocniejszych podmuchach końcówkę kiwaka delikatnie chował pod wodę.
Donęcanie:
Darek bardzo obrazowo w rozmowie opisał mi aspekt donęcania: Donęcałem niewielkimi szczyptami to tak jakbyś solił pomidora.
Donęcanie odbywało się na dwa sposoby w trakcie wędkowania w aktualnie obławianym otworze i przed jego opuszczeniem.
W trakcie obławiania przerębla do wody głównie wędrowała szczypta jokersa mniej więcej co rybę. Spożywka dozowana do dziury skutkowała natomiast ściągnięciem drobniejszej ryby. Niemniej jednak przed opuszczeniem przerębla Darek zawsze podawał do niego 2-3 szczypty zanęty.
Słowo końcowe:
Przy ważeniu okazało się, że Darek z wynikiem 1870 punktów zwyciężył w zawodach.
Zapewne czytając tą relacje dojdziecie do wniosku, że nie ma w niej żadnych rewelacji. Rzeczywiście tak jest, obserwując tak znakomitego zawodnika po raz kolejny dochodzę do wniosku, że najważniejsze jest wyciąganie wniosków, żelazna taktyka, konsekwencja i trening. Darkowi chciałem serdecznie podziękować za szczerą rozmowę, a także życzyć sukcesów na nadchodzących mistrzostwach świata.
z wędkarskim pozdrowieniem
Mateusz Przebięda