Co roku po zakończeniu zasadniczego sezonu spławikowego OKS PZW Tarnów organizuje tzw. „Puchar jesieni”. PJ to cykl zawodów z założenia towarzyskich, jednak startuje z nich cała czołówka tarnowskiego spławika, a nierzadko na poszczególnych zawodach zdarzają się goście z sąsiednich okręgów, co gwarantuje wysoki sportowy poziom rywalizacji. Tej jesieni pierwsze zawody cyklu miały miejsce 9.11.14 na zbiorniku Narożniki. Łowisko to obfituje w niewielkie karpie, karasie i amury. Wyniku osiągane tutaj w pełni sezonu oscylują w granicach 20-30 kg. Na listę startową zgłosiło się 19 zawodników, których podzielono na dwa sektory. Trzeba przyznać, że miałem szczęście w losowaniu ponieważ z nr 1 otwierałem sektor.
Przygotowując się do zawodów nastawiałem się na dwa możliwe scenariusze: (I) szybkie odławiane średniej ryby na tyczkę – choć bałem się, że o tej porze roku ryby zwłaszcza tak ciepłolubne jak karpie i karasie mogę odejść od brzegu, (II) szukanie ryb odległościowką w możliwie najgłębszym miejscu. Tak więc matchem łowiłem na około 35 metrze korzystając z 12 g spławika Dino Logic.
Głębokość łowiska wynosiła tam 1,4 m. Spławik wyważyłem tak aby wstawało z wody ½ atenki, gdyż mocny wiatr utrudniał obserwacje brań. Na żyłkę założyłem 0,6 g obciążenia, które skupiłem przy krętliku. Cały 30 cm przypon położyłem na dnie.
Pod tyczkę i pod matcha podałem ten sam towar. Ogólnie do wędkowania przygotowałem 3 kg mocno zamelasowanej zanęty Lorpio GP Bream oraz 3 paczki gliny wiążącej Double Leam. Zanętę wymieszałem w całości z gliną i dodatkowo wzbogaciłem ją 300 ml jokersa, 0,2 l kastera i 250 ml ciętego gnojaka.
2/3 tej mieszanki podałem pod tyczkę, a 1/3 pod macha. Przed wstępnym nęceniem pozostawiłem około 2l mieszanki zanętowej na ewentualne donęcanie.
Rozpocząłem jak wszyscy od łowienia tyczką, szybko okazało się jednak, że pod brzegiem nie ma ryb, a przynamniej nie tyle ile bym oczekiwał. Po 20 min wędkowania przerzuciłem się na odległość. Wiatr delikatnie przesuwał mój spławik dzięki czemu przynęta penetrowała całe pole nęcenia. Skutkowało to stosunkowo krótkim oczekiwaniem na brania. Pierwszą wystawkę miałem po około 40 sekundach, po zacięciu i krótkim holu w podbieraku ląduje piękny 200 g karaś.
Taki scenariusz powtarza się do końca zawodów. Mniej więcej co 30 min sprawdzam tyczkę, ale w polu nęcenia nie mam ryb. Wracam więc na odległość i łowię karasie. Do końca zawodów donęcam profilaktycznie 2x w momentach w których miałem wrażenie że musiałem dłużej czekać na brania.
Ostatecznie waga pokazała wynik 6680 pkt, co dało mi pierwsze miejsce w sektorze i znakomitą pozycje wyjściową przed kolejnymi zawodami cyklu. Ogólnie myślę, że tajmenica sukcesy tkwiła z bardzo finezyjnym wędkowaniu. Część kolegów nastawiła się na wymiatanie tak jak w szczycie sezonu, przygotowali dużą ilość grubego towaru: spożywki, kukurydzy, białych robaków, a nawet peletu. Tymczasem jak wszytskie ryby złowiłem na 1-2 ochotki…
Kolejne trzy odsłony PJ zostaną rozegrane na łowisku w Podlesiu dębowym. Do zobaczenia nad wodą.