Podczas mojej wizyty na ostatnich klubowych MŚ w słowackiej Żylinie miałem okazję poznać serdecznego przyjaciela Dina – Gabora Timara. Gabor oprócz tego, że jest znakomitym zawodnikiem (4x zdobywał tytuł mistrza Węgier) to również od 25 lat zajmuje się produkcją zanęt sygnowanych swoim nazwiskiem. Firma Timar jak się później dowiedziałem jest największym w regionie producentem zanęt, a swoje produkty eksportują do niemal wszystkich krajów Europy. W prezencie od Gabora otrzymałem około 100 kg zanęt oraz dodatków zanętowych. Dotychczas z bardzo dobrymi rezultatami korzystałem z nich przy połowach płoci oraz leszczy, natomiast swój ostatni test przeprowadziłem na rzece Wiśle, a jego opis jest przedmiotem niniejszej relacji.
Wysokie temperatury, które towarzyszyły nam w pierwszej połowie sierpnia, dały się we znaki nie tylko ludziom. Stagnująca, ciepła, słabo i natleniona woda nie sprzyja dobremu żerowaniu ryb. Dlatego też postanowiłem, iż następny test zanęt Timar przeprowadzę na wodzie płynącej. Mój wybór padł na Wisłę w miejscowości Szczucin. W Okręgu PZW Tarnów jest to jedyny sensowny odcinek rzeki na którym możemy powędkować na typową rzeczną przepływankę. Normalnie uciąg waha się tutaj pomiędzy 15 g -30 g, jednak przy bardzo niskim stanie wody z jakim mamy obecnie do czynienia, w Szczucinie świetne prowadzi się 8 g-12 g płaskie spławiki.
Zazwyczaj na tym odcinku Wisły łowię krąpie. W tym celu podaje na wstępnie tęgą glinę z mocniej pracującą zanętą i dużą ilością białego robaka. Taka mieszanka ma być tak doklejona, aby stała na dnie przez 4 h. Tym razem jednak chciałem spróbować swoich sił w starciu z dużymi wiślanymi rybami: leszczami, jaziami, świnkami i brzanami. W tym celu założyłem, iż przygotuje treściwą, dywanującą mieszankę w której oprócz białych robaków podam także kastery oraz cięte gnojaki.
Do wędkowania przygotowałem 3 opakowanie zaęt z serii elite. Jest to zawodnicza seria dedykowana dla najbardziej wymagających użytkowników. Wszystkie zanęty elite produkowane są z najwyższej jakości pełnowartościowych komponentów. Dla mnie zaskoczeniem była ilość treściwych składników, już na pierwszy rzut oka w mieszankach widać ziarna oleiste, ttx, fluo. Biszkopt i inne produkty cukiernicze są świetnie wyprażone. Wszystkie zanęty elite są bardzo aromatyczne, a zapach nie zanika po dowilżeniu.
W skład mieszanki zanętowej wchodziły 2 zanęty River i 1 Bream Lake. River jest to średnoziarnista dobrze klejąca mieszanka o śliwkowym aromacie wynikającym z domieszki kleju PV1. Z kolei Bream lake to klasyczna treściwa leszczowa mieszanka w brązowym kolorze, z dodatkiem czerwonego fluo o piernikowo-kolendrowym aromacie. Zanęty po wymieszaniu ze sobą dowilżyłem do optymalnej konsystencji i wzbogaciłem 1/3 opakowania pieczywka fluo. W takiej postaci mieszankę zanętową wymieszałem z 4 opakowaniami gliny rzecznie, którą wyraźnie przemoczyłem.
Całość przetarłem razem przez 3mm sito. W efekcie otrzymałem bardzo dobrze klejącą mieszankę która rozmywając się uwalniała pojedyncze unoszące się tuż nad dnem frakcje.
Do całości dodałem 0,25 l białego robaka i podzieliłem to na trzy części. Pierwsza część najmniej treściwa ale i również najmniej tęga miała za zadanie szybko ściągnąć ryby w pole nęcenia. Do drugiej części dodałem 0,25 l casterów i oprócz dodatkowego dowilżenia dokleiłem ją bentonitem w ilości 2%. Kule z tej mieszanki miały za zadanie wolniej się rozmywać, ale i dostarczać większą ilość towaru w miarę przybywania ryb.
Do trzeciej konsystencji dodałem 0,25 l castera i 0,25 l ciętego gnojaka. Ta mieszanka miała posłużyć do donęcania w 3 i 4 godzinie łowienia.
Jeśli chodzi o zestawy do wybrałem spławiki Cralusso Torpedo w gramaturze 8g i 12 g. Modele te świetnie nadają się do wolnej przepływanki. Przy czym przy uciągu na którym wędkowałem spławik 8g płynął wolno, a 12g bardzo wolno – niemal stał w miejscu.
Takie prowadzenie zestawu miało z jednej strony zwiększyć szanse pobrania przynęty przed duże osobniki leszczy, świnek i brzan, a z drugiej strony ograniczyć brania krąpi które preferują dynamiczne prowadzenie zestawu.
Obciążenie główne znajdowało się tuż nad dnem, a poniżej niego na 40 cm odcinku zamontowana była jedna śrucina nr 4. Zestaw wieńczył 30 cm przypon z haczykiem nr 12 Drennan Red Bream.
Na wstępie podałem 2/3 przygotowanego towaru, przez pierwsze 10 min wędkowanie utrudniały uklejki, które znęciły najmniej doklejone kule. Po tym czasie na haczyku meldowały się pojedyncze krąpie między 100-500 pkt. Niewymiarowe Brzany i pojedyncze około wymiarowe klenie i jazie. Po około godzinie mam pierwszy kontakt z dużą rybą, po kilkuminutowym holu okazuje się że jest to świnka na 1,5 kg.
Mniej więcej po 2h wędkowania brania mniejszych ryb ustają, a donęcanie nie pomaga. Zmieniłem więc zestaw na 12 g, a na haczyk założyłem gnojaka przy bardzo wolnym przepuszczeniu spławik wjeżdża pod wodę, wykonuje zacięcie i wiem że się nie myliłem…
Guma potężnie wyjeżdża z topu, a ja kilka metrów dalej przy powierzchni widzę pięknego Leszcza. Z trudem udaje się zatrzymać jego odjazd i ściągnąć go pod brzeg.
Ryba zaczyna tańczyć wokół podbieraka, wielkościowo oceniam ją na 2,5 kg, niestety tuż przed podebraniem haczyk wypina się z puszcza ryby… chyba zabrakło cierpliwości.
W trzeciej godzinie woda delikatnie przyspiesza a w pole nęcenia wracają pojedyncze brzany i krąpie, po średnich rybach doławiam kolejną piękną 1,5 kg świnkę. Wędkowanie kończę po około 3,5 h gdy temperatura powietrza osiąga 35 stopni C. W siatce oprócz świnek jest jeszcze około 25 krąpi, jazi i kleni.
Mimo niesamowitego upału z wyprawy wracam zadowolony. Uważam że mieszanka zanętowa, którą przygotowałem do wędkowania bardzo selektywnie nęciła ryby i to w dużej mierze od jej doboru oraz przygotowania zależał mój wynik. Bez wątpienia ogromne znaczenie miał też zestaw oraz stabilny sposób w jaki prezentował on przynętę. W Najbliższym czasie wrócę na Wisłę aby przetestować inne zanęty Timar, a moim celem będą krąpie.
z wędkarskim pozdrowieniem
Mateusz Przebięda