Na zbiorniku w Opolu Lubelskim miałem okazję wędkować po raz pierwszy w ubiegłym roku na pucharze sklepu „Zoo Centrum”. W debiucie na tej wodzie uplasowałem się w środku stawki, a całe zawody wygrała Paulina Plak – znakomita zawodnicza, która od tego roku reprezentuje w GPP barwy Naszej drużyny. Po GPP Polski w Bydgoszczy Paulina zaprosiła mnie na wspólne wędkowanie właśnie do Opola Lubelskiego. Jest to łowisko obfitujące w leszcze i karasie w przedziale od 100-1000 pkt. Głębokość wynosi średnio około 1,5 m. Co ciekawe pomimo, iż jest to woda stojąca niemal zawsze występuje tam uciąg, szczególnie mocny przy dnie.
Na łowisku zjawiliśmy się z samego rana. Przygotowanie rozpoczęlismy od dowilżenia zanęty. Ze względu na rybostan i uciąg zdecydowaliśmy się na mieszankę TimarMix Elite Speculacius.
Jest to treściwa, gruboziarnista spożywka o piernikowo-ziołówym aromacie i co bardzo ważne, dość mocnej kleistości. Zanętę tą używam na rzekach lub na wodzie stojącej tam gdzie chce otrzymać tęgą mieszankę, a moim celem są leszcze. Do podania spozywki i robactwa każde z Nas przygotowało inną glinę. Paulina zdecydowała się na de some zagęszczoną bentonitem, ja z kolei przygotowałem mieszankę gliny rzecznej i ziemi bełchatowskiej 3:1.
W obydwu przypadkach glina była dobrze dowilżona i klejąca. Oprócz kilograma zanęty mieliśmy do dyspozycji po 750 ml mrożonego jokersa, 250 ml pinki i tyle samo gnojaka.
Nasze początkowe podanie było podobne: po 2 litry zanęty w 5 litrach gliny do tego 125 ml jokersa. Moje kule ze względu na użytą glinęnę oraz siłę zaciskania były bardziej tęgie. Z kubka podaliśmy 350 ml jokersa z garścią pinki zalepione w 1l tęgiej gliny. Podsumowując u Pauliny i u mnie towar był podobny jedyna różnica dotyczyła glin – ich ciężaru, spoistości i smużenia.
Rozpoczęliśmy nęcenie, już po dźwięku wpadających kul wiedziałem, że podałem towar w znacznie cięższy i bardziej zwarty sposób. Z tyłu głowy wciąż miałem myśl o wyraźnym uciągu przy dnie, który może rozwlec zanęte i robactwo. Po wstepnym nęceniu przypuszczałem, że Paulina szybciej dostanie ryby, ale w miarę łowienia ja będę miał ich coraz więcej.
W pierwszych wstawieniach w polu nęcenia pojawiły się u Nas płocie, których w łowisku było bardzo dużo. Przypuszczam że ich ilość spokojnie wystarczyłaby na utrzymanie tępa 1 szt./min, jednak to leszcze, a nie płotki były naszym celem. Leszcze potrafiła być tutaj całkiem sympatyczne o czym przekonałem po około 10 min… Nasze stanowiska oddzielał pas trzcin jednak sądząc plusku podbieranej ryby wiedziałem, że Paulina wyholowała większą sztukę! Zza rośli usłyszałem wesoły głos oznajmiający, że w sieci wylądował 1 kg leszcz. Również u mnie po około 30 min pojawiły się pierwsze większe ryby. Pod koniec 1 godziny wyjąłem 2 wymiarowe liny i 3 złote karasie.
W tym czasie Paulina dołowiła kilkanaście chlapaczków dwa leszcze po 0,5 kg. Po około godzinie brania u mnie siadły ryby świetnie reagowały na donęcanie zanętą z jokersem i niewielką ilością gnojaków. Po każdym donęcienie dostałem 2-3 ładne karasie, sporadycznie odławiałem liny, w 3 godzinie dostałem pierwszego leszcza.
Jestem przekonany że kule/stożki wciąż były na dnie. Samo donęcanie bardziej miało na celu pobudzić rybę do żerowanie. Kule spadające na dno dostarczały nową porcje robactwa, ale przede wszytstkim podbijała zalegającego na dnie jokersa i zanętę, co natychmiast ustawiało rybę dokładnie w niejcu gdzie spadał kula.
Paulina łowiła bardzo dobrze, zapewne w jej siatce była większa ilość ryb, jednak ja łowiłem większe sztuki. Co ciekawe Paulina przed 3 z godziny do donęciła ani razu ryby stały na rozmyciu, zmieniały swoje położenie wraz ze zmianą kierunku uciągu. W czwartej godzinie Paulina donęciła pierwszy raz, co zaowocowało ładnym leszcze. Ja konsekwentnie donęciałem co 2-3 ryby i odławiałem kolejne karasie. Spodziewałem się, że na koniec łowienia nasze wyniki będą bardzo zbliżone. Tak byłoby gdybyśmy skończyli łowić 15 minut wcześniej.
W ostatnim kwadransie Paulina doławia Karpia. Ostatecznie Paulina kończy łowienie z wynikami 10800 pkt.. Z kolei waga u mnie pokazuje 9800 pkt. Co ciekawe nasze wyniki zbudowaliśmy zupełnie innymi rybami Paulina łowiła leszcze. Przez 4 h dołowiła 3 karasie. U mnie sytuacja wyglądała dokładnie odwrotnie 90% moich ryb stanowiły karasie, a przyłowiem były leszcze i liny. Leszcze ewidentnie wolały miększy bardziej dostępny towar, podany w jasnej smużącej glinie. Karasie zaś ewidentnie podchodziły do twardych kul bogatych w spożywkę.
Paulinie dziękuje za bardzo udany wypad. Pod koniec września będę miał kolejną okazję spróbować swoich sił w Opolu Lubelski na zawodach, które tam zorganizujemy wspólnie z Rob-Tar-em. Do zobaczenia nad wodą!
z wędkarskim pozdrowieniem
Mateusz Przebięda