Zalew Szymanowice położony w miejscowości Klimontów znany jest niemal wszystkim miłośnikom wędkarstwa wyczynowego. Bardzo rybna i co najważniejsze równa woda sprzyja rywalizacji sportowej. Dwa lata temu rozegrano tam spławikowe MP juniorów, w roku ubiegłym o tytuł rywalizowały panie. W lipcu na Szymanowicach odębą się MP mężczyzn, a po nich MP weteranów. Pomimo iż Tarnów od Klimontowa dzieli tylko 100 km, nigdy nie mogłem znaleźć czasu, żeby wybrać się tam na trening. Silna motywacja przyszło dopiero, kiedy jako Mistrz Okręgu uzyskałem prawo startu w tegorocznych MP. Zapraszam was do zapoznania się relacją z mojego pierwszego treningu na Szymanowicach.
Zbiornik Szymanowice to sztuczny akwen o powierzchni 51 ha zasilany wodami rzeki Koprzynianka. Zalew ten stworzono do celów retencyjnych, stanowi też rezerwuar wody pitnej. Lewy brzeg zbiornika ma naturalny charakter, z kolei prawy brzeg stanowi wał umocniony betonowymi płytami. Głębokość jest zmienna i wzrasta od 1m przy śluzie do 4 m przy zaporze.
Na łowisko nie można wjechać samochodem (poza zawodami), należy pozostawić go na jednym z dwóch parkingów: przy śluzie lub przy zaporze. Po wypakowaniu wszystkich bagaży na parkingu przy śluzie udaliśmy się na stanowisko. Do wędkowania wybraliśmy stanowisko położone mniej więcej na ¼ długości betonów. Na większości wybetonowanego odcinka stanowisko rozkładamy na ostro nachylonych płytach, konieczne jest wówczas przywiązanie się do barierek. Ja na szczęście miałem dostęp do wielu metrów linii brzegowej tak wiec mogłem spokojnie i bezpiecznie rozłożyć się na schodkach. Gruntowanie łowiska wskazało, że dno jest idealnie płaskie i twarde a głębokość wynosi około 1,4 m. Warunki do wędkowania były bardzo ciężkie, silny wiatr z jednej strony utrudniał operowanie tyczką oraz zestawami, a z drugiej strony wprawiał wodę w ruch, która przy dnie bardzo mocno ciągnęła.
Ponieważ jak wspomniałem we wstępie nigdy wcześniej nie miałem okazji wędkować na Szymanowicach przed przyjazdem na trening zasięgnąłem informacji u znajomych, a także w sieci gdzie przeczytałem dostępne relacje, obejrzałem kilka filmów, galerii zdjęć, sprawdziłem wyniki itd.. Mając te wszystkie informacje, mogłem przygotować się do treningu. Na łowisko zabrałem ze sobą 2 kg zanęty Lorpio GP oraz 4 paczki gliny wiążącej.
Wyniki osiągane na Szymanowicach oscylują w granicach 7-9 kg na które składa się zazwyczaj od 160-240 płoci. Już tylko na podstawie takich danych doszedłem do wniosku, że aby utrzymać tak dużą ilość drobnych ryb będę potrzebował min 2 kg zanęty. Różnica w ilości ryb wskazuje, iż bardzo istotne może być także ich selekcjonowanie. Dlatego też do wędkowanie przygotowałem zanętę o naturalnym brązowym kolorze i normalnej granulacji.
Po wstępnym nawilżeniu zanęty, 500 ml odłożyłem do kuwety, a resztę dowilżyłem delikatnie po raz drugi i trzeci. Ze względu na uciąg oraz próbę selekcji ryb założyłem sobie, że przygotuję zanętę mniej pracującą.
W dociążaniu zanęty i przygaszeniu pracy miała mi posłużyć glina wiążąca double leam, którą najpierw odsiałem na 3 mm sicie, a następne dowilżyłem. Zanętę z gliną połączyłem w dwóch proporcjach. W stosunku 1:2 połączyłem większość zanęty do której dodałem 150 gram jokersa.
W stosunku 1:0,5 połączyłem 500 ml zanęty, którą uprzednio odłożyłem do kuwety. Pierwsza mieszanka miała za zadaniem powoli pracować nad dnem, z kolei druga po odpadnięciu na dno powinna bardzo mocno pracować, szybko ściągając rybę w łowisko.
Dodatkowo do podania jokersa przygotowałem 1 kg gliny doklejonej collerem. Następnie przeszedłem do formowania kul. Do wstępnego nęcenia zużyłem ¾ zanęty bardziej spoistej podając ją w postaci kul wielkości pomarańczy. Natomiast kubkiem podałem 200 g jokersa oraz całość zanęty bardziej pracującej. Donęcać zamierzałem w momencie, kiedy brania osłabną.
Przy szybkościowym łowieniu płoci równie ważnie (a może nawet ważniejsze) od podania towaru jest odpowiednie przygotowanie sprzętowe. Tyczka musi być czysta, aby pozwalała na szybkie wyjeżdżanie i wstawianie zestawów. Same zestawy muszą stanowić kompromis pomiędzy wytrzymałością, a finezją tak aby do minimum ograniczyć używanie podbieraka. Osobiście przygotowałem dwa topy z zestawami opartymi na żyłkach 0,12 mm przez 0,10 mm spławikami Dino Drailon 0,6 g i 1 g oraz haczykami red fine w rozmiarze 18.
Po zanęceniu łowiska pierwsze płotki natychmiast pojawiły się w polu nęcenia. W pierwszej godzinie odławiałem je w bardzo przyzwoitym tempie łowiąc równe 60 szt.. Zauważyłem, iż moim łupem padają okazy trzech wielkości:
(I) dłoniaki za 30 punktów,
(II) średniaki za 70 punktów,
(III) lole za 150-200 punktów.
W kolejnej godzinie moje tempo nieco spadło do 45 ryb. Bardzo silny wiatr wydatnie utrudniał wędkowanie. Zarówno wstawianie zestawów jak i zacięcia wymagały więcej czasu i precyzji
Niemniej jednak jako pocieszenie pozostaje fakt iż w większości odławiałem średnie płotki, którym bardziej odpowiadał przegruntowanym zestaw i stabilnie położona przynęta. Na początku drugiej godziny ryby brały już tak intensywnie, że zrezygnowałem z ochotki na rzecz 2 pinek, których nie musiałem wymieniać po każdej rybie.
Pod koniec drugiej godziny brania osłabły, ale donęcenie zanętą szybko wprowadzało ryby w pole nęcenia. Do końca przez trzecią i czwartą godzinę łowiłem płotki w równym tempie około 45 na godzinę.
Wędkowanie zakończyłem z wynikiem 180 płoci i kilkunastu drobnych jazgarzy o wadze 8510 pkt. Wynik wydaje się dobry, jednak przy lepszych warunkach pogodowych można jeszcze podkręcić tempo. Myślę, że na tym łowisku równie ważne jak sprawne operowanie tyczką, będzie idealne wpasowanie się z zestawami, a także dobranie ilości towaru, który należy podać we wstępnym nęceniu. Wszystkie te aspekty zamierzam poprawiać na kolejnych treningach, a szansą na ich weryfikacje będę zawody z cyklu RVDE Cup 05.06.14.
Jakie są moje wrażenie po pierwszym zetknięciu z Szymanowicami? Przyznam szczerze, że jestem zachwycony. Łowisko jest nie tylko rybne ale również świetnie zarządzane. Ochrona 24 h na dobę, porządek, kosze, toalety, ławki dla amatorów wędkarstwa gruntowego, brak możliwości wjechania nad wodę. Jako podsumowanie przytoczę słowa Zbyszka Cieplińskiego, który jest opiekunem zalewu Szymanowice, a z którym podzieliłem się moimi pierwszymi odczuciami dotyczącymi łowiska: kiedy się chce wszystko się da…
z wędkarski pozdrowieniem
Mateusz Przebięda