W dniach 25-26 lipca na rzece Wag płynącej przez słowacką Żylinę rozegrano 35 Klubowe Mistrzostwa świata w dyscyplinie spławikowej. Będąc na miejscu przez dwa dni miałem okazję przyglądać się jak z łowieniem w wartkiej rzece radzą sobie najlepsi zawodnicy na świecie.
Wag w Żylinie właściwie jest kanałem wkomponowanym pomiędzy dwa jeziorami. Uciąg jest zmienny i waha się od 15g-70g. Dominującymi gatunkami ryb są tutaj certa, świnka, brzana, ukleja. Sporo informacji o łowisku otrzymałem od Dina. Denes na co dzień startuje tutaj w słowackiej 1 lidzie, a na MŚ pełnił funkcję trenera reprezentacji Luksemburga. W jego opinii aby zwyciężyć w sektorze należy odławiać średnią rybę, aczkolwiek specjaliści od łowienia uklei również mogą liczyć się w stawce, nie jest to taktyka na zwycięstwo, ale na 2-3 miejsce w sektorze powinno wystarczyć.
W pierwszym i drugim dni zawodów skupiłem się na obserwowaniu dwóch różnych zawodników: (I) Alana Scotthotna – chyba nie musze szerzej rozpisywać się dlaczego, (II) Lubosa Krupicki – jak stwierdził Dino przed I turą: w jego opinii jest to absolutny faworyt do wygrania całych zawodów, Lubos dysponuje niesamowitą techniką, skutecznością i szybkością odławiania ryb w rzece. W niniejszym tekście chciałbym opisać jak łowił każdy z nich. Pomimo że taktyki były wyraźnie inne każdy z nich osiągną znakomity rezultat.
I. Dzień pierwszy
Pierwszego dnia najwięcej czasu poświęciłem na oglądanie poczynań Alana Scothorna. Łowił on w sektorze B.
Warto zaznaczyć iż woda najszybciej płynęła w sektorze A i liniowo jej prędkość malała w stronę sektora E, tak więc Alan zajmował miejsce w wartkim sektorze.
Na wstępie podał 12 tęgich kul wielkości pomarańczy. W mojej opinii była to zanęta 1:1 z gliną i niewielką ilością białych robaków, następie kubkiem podał klejone białe robaki ze żwirem. Zestawy które Alan miał rozłożone na topach zbudowane były na spławikach Cralusso Ray, zakres gramatur wahał się pomiędzy 20-50 g przy czym zdecydowanie najłowniejszy był zestaw 20g.
Po rozpoczęciu zawodów ryby w polu nęcenia pojawiły się po około 5 min. Alan łowił na szybką przepływankę z delikatnym przytrzymaniem, w pierwszej godzinie każde przepłynięcie kończyło się braniem przy czym dużo z nich było pustych. Po dość długich holach (na pustych gumach) w podbieraku Alana meldowały się certy oraz Brzany z przewaga tych pierwszych.
Po każdej brzanie do wody trafiała kulka z klejonym białym robakiem w przypadku rytmicznego odławiana cert donęcenie odbywało się w 10 min interwałach.
Po około 90 min rywalizacji zgodnie z prognozami nad Żylinę nadciągnęła pierwsza krótkotrwała burza, która utrudniła wędkowanie. Jednak po 10 min opadów niebo na moment przejaśniło się a zawodnicy mogli kontynuować rywalizację.
Po 120 min. zawodów niebo znów pociemniało i tym razem sędziowie zdecydowali się przerwać rywalizację. Gdy burzą ustąpiła okazało się, że stan wody w Wagu podskoczył o blisko 50 cm i niewiele brakowało aby zatopiła kombajny.
Ostatecznie Alan z wynikiem 7108 pkt. zajął drugie miejsce w podsektorze ustępując o 300 pkt. zwycięzcy, dla porównania 3 zawodnik nie przekroczył 5000 pkt. na tym poziomie jest to właściwie przepaść.
II. Dzień drugi
Drugiego dnia rywalizacji od razu odnalazłem na sektorze Lubosa Krupicke. Lubos w pierwszym dniu absolutnie zdeklasował wszystkich zawodników osiągając w 2h wynik 13320 pkt dla porównania jedynki w pozostałych podsektorach zamykały się w okolicy 7000-8000 pkt.
Warunki hydrologicznie drugiego dnia rywalizacji uległy zmianie, woda pozostała na wyższym poziomie i wyraźnie zwolniła. W kwestii podania towaru nie zauważyłem istotnych różnicy pomiędzy Alanem i Lubosem.
Różnica była jednak widoczna na topach. Po pierwsze były one uzbrojone w pełne grube gumy. Spławiki Ray zastąpiły modele Torpedo w dużych gramaturach od 20-40g – przy znacznie niższym uciągu. Również technika prowadzenia zestawu była inna. Lubos łowił na bardzo wolną przepływankę z mocnym przytrzymaniem.
Sposób prowadzenia zestawu był nienaganny: idealnie płynny ruch, z wody wystawione 0,5 cm antenki. Lubos w mojej opinii był chyba najlepszym technicznie zawodnikiem w całej stawce. Pierwsze ryby odławiał po około 10 min, były to certy za około 300 pkt.. Nie tylko prowadzenie zestawu było perfekcyjnie również hol był ekspresowy rzadko kiedy trwał więcej niż 20 s, ryby dosłownie wskakiwały do podbieraka.
Lubos po pierwszych 2h prowadził ze sporą przewagą nad rywalami, wówczas wyraźnie rozkręcił się Kamil Walczak. Nasz reprezentant był jedynym zawodnikiem, który mógł odebrać zwycięstwo w sektorze Słowakowi.
Walka trwała dosłownie do ostatnich minut.
Przez ostatnie 10 min. Lubos odłowił 3 około 40 cm świnki i ostatecznie o 1300 pkt wyprzedził naszego reprezentanta i po raz kolejny zajął pierwsze miejsce w podsektorze.
Pewnie zastanawiacie się jak wypadli Polacy na tle innych ekip. Piąte miejsce bez wątpienia potwierdza przynależność do światowej czołówki. Osobiście uważam że Słowacy i Czesi na dobrze znanej im wodzie byli poza zasięgiem, co innego Anglicy. Myślę że drużyna Trapera czuje pewien niedosyt bo ewidentnie pierwszego dnia tuż przed burzą nasi reprezentanci zaczynali się rozpędzać (podobnie zresztą jak drugiego dnia), śmiem twierdzić że gdyby rywalizacja trwała pełne 4 h odrobiliby oni straty do innych dużych co finalnie dałoby brązowy medal.
z wędkarskim pozdrowieniem
Mateusz Przebięda