Tak jak w wędkarskie spławikowym prym wiodą zawodnicy w klubu Traper Siedlce tak w wędkarstwie podlodowym bezsprzecznie najlepszą drużyną od lat jest ekipa LIWI Robaczki Tarnów. Przez ostatnie lata zawodnicy z tego kluby zdobywali indywidualne mistrzostwa Polski, drużynowe mistrzostwa kraju. Doskonale wypadali także w mistrzostwach świata gdzie w ostatnich czterech latach zdobywali drużynowo dwa srebrne i jeden brązowy medal oraz jedno srebro indywidualnie. Zapewne wielu z was zastanawia się gdzie tkwi tajemnica ich sukcesu? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie na końcu artykułu, a tłem do niej będą ostatnie zawody z cyklu GP Polski.
Nawet najlepsi zawodnicy przystępując do zawodów z marszu nie będą w stanie osiągnąć zadowalających wyników. Dlatego też im więcej czasu poświęcimy na przygotowanie tym lepszych rezultatów możemy się spodziewać. Tutaj niesłychanie ważna jest drużyna z którą możemy przetrenować określone warianty taktyczne. Im równiejsi zawodnicy tym bardziej wnioski/osiągane wyniki mogą być porównywale i co najważniejsze trafne. W tej części tekstu chciałbym abyśmy przejrzeli się przygotowaniom do GP zawodników z Klubu LIWI Robaczki Tarnów, które to na rozpoczynają się już 6 dni wcześniej. Tak długi okres przygotowań jest wymuszony koniecznością zapoznania się z 3 różnym łowiskami na których odbędą się 3 tury GP.
Sobota
Opis należy zacząć od informacji, iż drużynę LIWI Robaczki Tarnów oprócz tarnowian stanowią także łodzianin oraz warmianin. W sobotę 22.04 o pierwszej w nocy zawodnicy i trener z Tarnowa (Krzysztof Zakrzewski, Dariusz Jankowski, Sławomir Żołądź oraz Adam Wszołek) wyruszają w trasę na Warmię.
Wcześnie jednak odwiedzają Łódź gdzie zabierają Roberta Florczaka i dalej razem udają się w okolice Olsztyna. Piąty zawodnik Tomasz Nysztal ma dołączyć do reszty drużyny we wtorek. Na miejsce dojeżdżają w sobotę po południu.
Niedziela
Profesjonale podejście do startu widać już od początku. Otóż w niedzielę na łowisku gdzie miała odbyć się pierwsza tura GP cała drużyna obserwała zmagania zawodników na Podlodowych Mistrzostwach Okręgu PZW Olsztyn. Oczywiście najlepiej byłoby przetrenować łowisko osobiście, ale w tym przypadku w grę wchodziła tylko możliwość dyskretnej obserwacji. Wszyscy zawodnicy mieli zwracać uwagę na szczegóły takie jak: gatunki łowionych ryb, ilości, wielkości, częstotliwość brań, głębokość na której ustawione są ryby. Pierwsze obserwacje wskazują, iż głównym połowem są okonie w granicach 15 cm, sporadycznie zdarzają się większe sztuki, oraz pojedyncze niewielki płotki.
Niedzielny wieczór to czas wymiany spostrzeżeń, analizy notatek i przygotowań do poniedziałkowego treningu. Podział obowiązków w drużynie jest wszystkim znany. I tak Tomek ze Sławkiem odpowiadają za zanętę i gliny, Krzysiek i Robert za robactwo, Darek oraz Adam Wszołek (trener) zajmują się pozostałymi pracami organizacyjnymi.
Poniedziałek
Pierwszy trening odbywa się na małym polderze w miejscowości Kwicewo, dokładnie tam gdzie dzień wcześniej miały miejsce Mistrzostwa Okręgu, a w piątek miała być rozegrana pierwsza tura GP.
Robocze testy poszególnych rozwiązań taktycznych odbywają się zawsze w dwóch parach lub w układzie 2 do 3. Możliwość porównania wyników 2 zawodników łowiących podobnie i ich odniesienie do drugiej pary pozwala na potwierdzenie lub odrzucenie wybranych rozwiązań taktycznych. Łowisko okazuje się mieć płaskie równe dno, głębokość to około 2,5-3m.
W związku z powyższym da treningu zawodnicy skupili się na szczegółach dotyczących podania towaru oraz selekcji ryby. Wyniki treningu potwierdzają obserwacje z dnia wcześniejszego płoci w łowisku jest bardzo niewiele i aby osiągnąć zadowalający wynik trzeba będzie skupić się na odławianiu okoni których z kolei jest dużo ale trzeba je „wypunktować”.
Wtorek
Drugi nieoficjalny trening odbył się na jeziorze Limaino. Jest to łowisko całkowicie odmienne od małego polderu w Kwicewie.
Przede wszystkim głębokość zbiornika wynosiła od kilku do kilkunastu metrów. Dlatego też na początek należało ustalić na jakiej głębokości ustawiają się ryby. Wyniki treningów wskazywały, iż ryby wyraźnie ustawiały się na głębszej wodzie, a wśród nich dominowały płocie i krąpie.
Po południu do drużyny dołączył Tomek po wnikliwym przedyskutowaniu z nim treningów, drużyna jak co wieczór przystąpiła do przeglądu i przygotowania sprzętu na kokejny dzień treningów.
Środa
Środowy trening odbył się na dużym polderze w Kwicewie. Łowisko to było płytsze od dwóch poprzednich. Głębokość wahała się w przedziale 2m-2,30m. Wodę tą doskonale znał Tomek. Na treningu zgodnie z przywidywaniami dominowała drobna płoć. Tym razem celem treningu było porównanie reakcji ryb na donęcanie.
Trening pokazał, że bardzo ważne jest sukcesywne donęcanie jokersem, które to pozwalało utrzymać rybę w łowisku.
Wieczorem zawodnicy podsumowali wyniki wszystkich trzech treningów i zdecydowali, którą wodę chcą jeszcze przetrenować.
Czwartek
Czwartek był dniem w którym przeprowadzono oficjalny trening przed GP. Zawodnicy mogli wybrać jedno z 3 łowisk. Największe obawy wśród członków klubu LIWI budziło jezioro Limaino, dlatego też po dyskusji wszyscy członkowie drużyny, jednogłośnie postanowili odbyć na nim jeszcze jeden trening. Tym razem jednak od razu rozpoczęli od obławiania głębszej wody (6-8m).
Ten trening miał na celu potwierdzenie wcześniejszych założeń taktycznych. Wszyscy mieli także za zadanie szczególną uwagę zwrócić na dopracowanie sprzętu: zwłaszcza dobranie odpowiednich wielkości mormyszek, które będą stanowiły kompromis pomiędzy szybkością opadu, a skutecznością zacięc, grubości żyłek, twardości i długości kiwaków. Ostatnim elementem, który został poddany weryfikacji była wielkość larw ochotek, które trafiały na mormyszkę. Do dyspozycji były larwy w trzech wielkościach. Oczywistą rzeczą jest, iż rozmiar przynęty determinuje szybkość jej zakładania na mormyszkę zwłaszcza przy wychłodzonych dłoniach. Jest to bardzo ważnym aspekt przy szybkościowym wędkowaniu, kiedy nie może być mowy o traceniu cennych sekund. Z drugiej jednak strony trzeba znaleźć balans pomiędzy wielkość ochotki, a ilość brań oraz skuteczność zacięć.
Celem tej części artykułu było zwrócenie uwagi na taktyczne podejście do treningów. Nie wystarczy przebywać nad wodą. Każdy trening ma służyć wyciąganiu wniosków, potwierdzaniu lub odrzucaniu pewnych założeń. Poszczególne wnioski należy ze sobą konfrontować, a w razie wystąpienia znaków zapytania trening należy powtórzyć. Zapewne widzicie, że nie ma w powyższym opisie żadnych zaskakujących rzeczy, a raczej wiele dokładnego planowania oraz solidne wędkarskie rzemiosło. Celowo nie omawiałem także szczegółowo takich zagadnień jak rodzaj i ilość podanego towaru czy najskuteczniejsza konfiguracja sprzętowa. Przytoczone wyżej detale będę tematem drugiej części artykułu w którym podsumuje wszystkie trzy tury GP, a także odniosę się do pytania ze wstępu, które dotyczyło tajemnic sukcesu drużyny LIWI Robaczki Tarnów.
z wędkarskim pozdrowieniem
Mateusz Przebięda
Robert Florczak
Dariusz Jankowski
Krzysztof Zakrzewski